środa, 3 sierpnia 2011

Summer sales, hahaha


Poszliśmy z synkiem na długi spacer, jak przyjaciele, jak Krzyś i Kubuś Puchatek, gawędząc wesoło. Przy okazji rozpoczęła się nauka fotografowania - Maciek nawet ochoczo podszedł do tematu. Z efektami różnie bywa, ale jak na pięciolatka radzi sobie całkiem całkiem.

We went for a walk, me and my son, like friends, like Christopher and Winnie the Pooh. It was a great opportunity to start photographing lessons, which appeared quite pleasurable for Maciek. The effects are different, but I think he’s doing well for his age.



 
Na tym spacerze wypróbowałam koszulkę z nadrukiem kupioną z myślą o wyjeździe w góry, na który czekam niecierpliwie. Koszulki kupiłam w dwupaku, w Lidlu, i dobrze że dwie były, bo żadnej tego typu nie posiadałam (aż dziwne!). Kiedy pomyślę o szaleństwie zakupów na letnich wyprzedażach, to mogę się tylko śmiać. Całe moje łupy stanowią te dwie koszulki i torebka, która nie reprezentuje sobą nic nadzwyczaj nowego. Ale tania była, a ja takie lubię, i będę nosić choć już nikt nie będzie nosił. 

For this walk I tried on my new T-shirt, bought for the purpose of our mountain trip coming soon. I cannot wait! I haven’t bought anything special on this year summer sales, just two     T-shirts and a purse. Maybe it’s already out of fashion, but it was cheap and I like it, and I’m going to wear it even if no one else wants to do it.   

purse - no name
T-shirts - Lidl
We are peeping Toms - a nice entrance


4 komentarze:

  1. A kysz, Szpiegu, nie czepiaj się kota ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. moje zakupy salowe był bardzo poważne.
    choćby zakup życia: kalosze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o kalosze, to i takowych nie posiadam. A jesień się zbliża, strach się bać...

    OdpowiedzUsuń