piątek, 19 czerwca 2015

Cała jestem w ....

Nie, nie w skowronkach, a właściwie jest nawet odwrotnie. Zazwyczaj mój ubiór odzwierciedla mój nastrój, ale tym razem usiłuję odczarować rzeczywistość, bo zbyt wiele smutku i tragedii dokoła mnie. Generalnie pastele i jasności to nie moja bajka, ale przecież nie można zawsze ubierać się na czarno i trzeba pamiętać, że po burzy wychodzi słońce.

coat - Volcano




top, pants - Esmara (Lidl)




6 komentarzy:

  1. Dokładnie Kochana trzymaj się i na pewno niedługo wszystko będzie ok. Fajnie wyglądasz w tych jasnych kolorkach!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj. Cokolwiek smuci Twoją duszę, ściskam Cię mocno.
    A w pastelach Ci do twarzy. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, co złego, przykrego Cię spotkało, ale wiedz, że trzymam kciuki, coby się polepszyło.

    Kurteczkę masz super:)
    Pozdrówka i uściski serdeczne:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że te smutki odchodzą... Wokół mnie też tego pełno i staram się, to jakoś wypierać..
    Trzeba działać na przekór.. Choćby właśnie ciuchami:)
    Takie pastele jak Twoje lubię:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Uśmiechnij się! Na pewno będzie lepiej :)
    Strasznie podoba mi się twoja kurtka!

    Pozdrawiam,
    VANILLAMADNESS.com

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, kolory to dobra terapia, czesto ja stosuję! Bardzo ładnie wyglądasz, a smutki przeczekaj, musza minąc...

    OdpowiedzUsuń