środa, 19 sierpnia 2015

Wspomnienie upalnego weekendu z Mimi

Nie żebym tęskniła za tym żarem, do tej pory podlewam omdlewające drzewka i z przerażaniem patrzę na łyse brzozy, ale w jeden z takich męczących weekendów wpadła do mnie Dziurka z rodziną i trochę mnie ożywili. W przenośni i dosłownie, bo wylądowałam w wodzie w ubraniu.
Cóż było robić w taką pogodę? Wylegiwaliśmy się to na tarasie, to w cieniu szopki, od czasu do czasu maczając się w basenie. Grillowaliśmy z ochoczym udziałem psów.
Rodzina Dziurków powiększyła się o suczkę, białą kudłatą Mimi, która imię otrzymała prawdopodobnie dopiero w połowie swojego życia. Wyeksploatowana w pseudo hodowli i porzucona jak śmieć, oślepła i powłócząca nogami, ale wciąż istota czująca i wcale nie misiek do ozdoby kanapy, chociaż tak wygląda. 
"Dziewczyny" zaakceptowały ją, mimo że to suczka, a ona nie ganiała mi kota. Czyli istna sielanka.
Ażeby nasze czworonogi zaznały również ochłodzenia, zabraliśmy je na pobliskie "glinianki". Mimi pierwszy raz pływała i świetnie jej to szło, mimo zwichrowanego kupra.












Zdjęcia - Dziurka i ja

3 komentarze:

  1. To cudownie, że Mimi znalazła dom! :) Świetne zdjęcia.

    Pozdrawiam,
    VANILLAMADNESS.com

    OdpowiedzUsuń
  2. HIHI! Fajny weekend, dzięki ciotka za gościnę! Ty moja przyjaciółeczko :*:*:*
    Szkoda, że filmiku nie zmieściłaś z lądowaniem w basenie ;)

    OdpowiedzUsuń